Kontrowersyjne składniki

kontrowersyjne_skladniki.jpg

Część dzieci, mając zaledwie cztery miesiące życia poza łonem matki za sobą, była szczepiona aż 19 razy. To naprawdę spora liczba, która może na rodzicach robić wrażenie – niekoniecznie dobre. Również część lekarzy wcale nie jest nastawiona entuzjastycznie do tego, by tak małe dzieci szprycować dużą ilością środków, w których nie brakuje chemii i obcych białek.

Trzeba bowiem pamiętać, że każde podanie szczepionki niemowlakowi jest naruszeniem jego naturalnej i wciąż wątłej bariery ochronnej. Choć celem szczepień jest uodpornienie dzieci na rozmaite choroby na wiele lat, to indywidualna reakcja organizmu na surowice może odbiegać od idealistycznych założeń firm farmaceutycznych. Wiemy już z poprzednich tekstów, że jednym z kluczowych składników większości szczepionek są odpowiednio spreparowane wirusy.

Jeśli pozostają żywe, są specjalnie osłabione, aby nie wywołać choroby, ale pobudzić organizm do produkcji przeciwciał. Mogą być też martwe, co obniża ryzyko związane z alergiczną reakcją. Na tym nie koniec, bo przeciętna szczepionka zawiera także silne składniki sztucznego pochodzenia – głównie konserwanty.

Wśród nich jest chociażby rtęć, która zalicza się do trujących toksyn i co gorsza odkłada się w organizmie w postaci złogów. Substancjami wspomagającymi i konserwującymi mogą być też aluminium, skwalen czy toksyczne antybiotyki (streptomycyna, polimyksyna B). Ciekawie jest również w materii nośników szczepionki.

Zazwyczaj stosuje się w produkcji szczepionek żelatynę, efekty hodowli tkankowej czy białko jaja. Jako wspomagaczy używa się również składników osocza ludzkiego oraz tkanek zwierzęcych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *